Bakalie i MY

Poprosiliśmy o pomoc kilka osób. Zaprosiliśmy je do podzielenia się swoimi skojarzeniami i wiedzą na temat tego wszystkiego, co w uproszczony sposób nazywamy bakaliami. Zależało nam na odświeżeniu naszego zawodowego spojrzenia. To, co usłyszeliśmy, uświadomiło nam, jak głęboko bakalie zakorzeniły się w naszej kulturze i codzienności. 

DAGMARA – LAT 27

PODRÓŻNICZKA, ANIMATORKA KILKU ZNANYCH BIUR PODRÓŻY

Pytasz mnie o bakalie, suszone owoce, orzechy? Z czym mi się kojarzą? 
Są jak śródziemnomorski krajobraz, atmosfera bazaru, na którym wszyscy się znają i czują, jak u siebie w domu. Są jak grecka wyspa czy azjatycka wioska. Kojarzą mi się z otwartym światem, przyjaznymi ludźmi. Nie ma nic bardziej naturalnego od uśmiechu i poczęstowania kogoś daktylami czy pistacjami. 

Czy to jedzenie wiąże się tylko z dalekim światem?
Przecież nie. Orzeszki, migdały, figi mogę bez trudu kupić w Polsce. Ważne, żeby miały sprawdzoną jakość, pochodziły z pewnego źródła. 

Dlaczego je lubię?
Bo to wygodna, lekka do noszenia przekąska. Nie psuje się szybko, zawiera dużo dobrej energii, kalorie, mikroelementy, witaminy. Poczytaj. Znawcy zdrowej żywności rozpisują o tym wciąż. 

Tam, gdzie bywam, ziemia nie zawsze może dostarczyć dużej masy pokarmu. To, co rodzi, czym odżywiają się ludzie, musi być bardzo treściwe i zaspokajać potrzeby organizmów, dać siłę do działania. 

KRYSTYNA – LAT 69

BABCIA, SENIORKA, GŁOWA RODZINY 

Jestem babcią i wiem, że zapach bakalii jest jak aromat świąt, kojarzy się z bezpieczeństwem, pewną przystanią dla każdego pokolenia rodziny. Zapach piernika z orzechami zażegnał już niejedną kłótnię w moim życiu. Wiem dobrze, jaką moc ma jego zapach i smak. 

Chciałabym, żeby dzieci i wnuki czuły, że mój dom stoi przed nimi otworem. Kiedy wnuczki odwiedzają mnie, zawsze mam dla nich coś smacznego, pożywnego i zdrowego. Muszą przecież dostać ode mnie coś, co będzie im się zawsze dobrze kojarzyło z babcią. Uwielbiam, kiedy dom jest pełen bliskich. 

MAŁGORZATA - LAT 35

PRACOWNICZKA KORPORACJI, MATKA, MIŁOŚNICZKA AEORBIKU I TAŃCA 

Morele, rodzynki, pistacje? 
Dzieci przepadają za nimi, a ja wiem, że paczkowane bakalie to przekąska o wiele lepsza od innych produktów, po które łatwo się sięga, ale nie są odżywcze i zdrowe. Czuję się odpowiedzialna za to, co je moja rodzina. 

Czy sama sięgam po nie w ciągu dnia? 
No pewnie. Mogą być przecież jedną z pięciu porcji warzyw, owoców, które eksperci zalecają do spożycia każdego dnia. Są lekkie, a zapakowane nie zgniotą się, nie rozsmarują w torebce czy plecaku. 

Dlaczego jeszcze są dla mnie ważne?
Uprawiam sport, ciężko pracuję, dbam o dom. Czy wiesz, ile potrzebuję energii przez cały dzień? Nie zawsze można wygospodarować czas na regularny posiłek. Wtedy z pomocą przychodzą na przykład orzechy. 

TOMASZ – LAT 48

PRACOWNIK NAUKOWY, JĘZYKOZNAWCA 

Co nasuwa mi się na myśl, gdy czytam albo słyszę o bakaliach, orzechach, suszonych owocach, daktylach, migdałach?
Przede wszystkim magia i czar Orientu, Wschód, słońce nad piaskami pustyni, ciężkie od towaru karawany, oazy jak ze snu, włoscy kupcy w roli pośredników, bogacące się portowe miasta, skarby Wenecji. Słowem – historia, ale też wspomnienia z dzieciństwa. Zapamiętane przysłowia, powiedzonka. 

Pewnie nie pamiętasz, ale w latach osiemdziesiątych niewiele można było kupić w sklepie, a nawet zobaczyć na jego witrynie. Przysięgam, że żadne z dzieci nie widziało figi, a wykrzykiwały przecież: „figa z makiem z pasternakiem”. Mawiano: „myślisz o niebieskich migdałach”, a przecież stanowiły rarytas, nie niebieskie, oczywiście, tylko te prawdziwe. Język, żywa mowa jest skarbcem, zbiorem zasobów gromadzonych przez pokolenia. 

Kupiona w PRL-u w cukierni babka z rodzynkami miała ich zazwyczaj tylko tyle, żeby nikt nie mógł zarzucić producentowi kłamstwa. Miałeś szczęście, jeśli trafił ci się kawałek z rodzynką. Stąd, kiedy zacząłem studiować Polonistykę, koleżanki mogły mówić, że na wydziale jestem rodzynkiem, czyli czymś bardzo rzadkim… nie wiem, czy cennym… (śmiech). Taki sens miała formuła, „być rodzynkiem”, dziś, w epoce obfitości straciła chyba sens. 

Nie dziw się więc, że bakalie kojarzyły się ze Świętami. Na ten czas gospodynie gromadziły i przechowywały to, co najlepsze. Pracę językoznawcy można przyrównać do profesji archeologa, w której odsłania się nie pokłady gruntu, ale mowy, w starych księgach, nawet rękopisach. 

Wybitny badacz staropolszczyzny, Aleksander Brückner podaje, że słowo bakalie znaczyło pierwotnie „łakocie” i przyszło do nas przez Ruś z tureckiego i arabskiego. Bakkal to był handlarz korzenny. Z kolei nazwa „migdał” była tak dobrze utrwalona w polszczyźnie w XVI i XVII wieku, że nadawano jej znaczenia metaforyczne. Mikołaj Rej sprytnego, wykrętnego chłopa nazywał „prostym migdałem”, a Wespazjan Kochowski błazna określał wyrażeniem „migdał niełupiony”. Podaję za Brücknerem. 

W „Słowniku staropolskim” znajdziemy, że słowo „orzech” występowało przed 1500 rokiem, i że słowo „rodzynka” w średnich wiekach było popularne, choć jego pisownia jeszcze nieujednolicona, a w piętnastowiecznej „Biblii królowej Zofii” migdał pojawia się z przymiotnikami „kwaśny”, „słodki”, „gorzki”. „Orzech”, nawiasem mówiąc, wywodzi się z prasłowiańszczyzny i dlatego wyraz ten brzmi tak podobnie we wszystkich słowiańskich językach. 

Ale po co ja o tym wszystkim? Acha! Chciałem powiedzieć, że nasze skojarzenia z bakaliami jako czymś rzadkim, orientalnym, niedostępnym są nieco mylące. W Europie i w Polsce znano świetnie w średniowieczu figi, migdały, rodzynki i orzechy.  

KRZYSIEK –  LAT 23

STUDENT EKONOMII, WINDSURFER

Bakalie, solone orzeszki, susz owocowy… kojarzą mi się z zabawą, wspólnym oglądaniem filmów z dziewczyną w domu. Kiedy częstujesz ją, trzymając torebkę w dłoniach, to chyba możesz powiedzieć, że je ci z ręki (śmiech).

Daktyle, morele i orzechy to zdrowy zastrzyk energii, kiedy jej dużo potrzeba, kiedy uprawiasz sport, jesteś gdzieś daleko od stołówek, restauracji, ciepłego obiadu. Nie musisz przerywać treningu, zwłaszcza że czasem są takie warunki, że żal każdej chwili. 

Słońce, wiatr, woda… wszystko super, a tu nagły głód eliminuje cię z gry. Tracisz siły, robisz się zły. Paczka bakalii to świetne awaryjne rozwiązanie, dodatkowe paliwo. Zarówno latem, jak i zimą. Na nartach, na wodzie, w lesie na działce. 

No! I orzechy znakomicie pasują do piwa z kumplami. 

IWONA – LAT 29

DIETETYK, SPORTOWIEC 

Moja pacjentka z Warszawy, zawodniczka drużyny piłki nożnej borykała się z problemem nadmiernej masy ciała. Intensywny wysiłek i zmęczenie towarzyszyły jej w trakcie każdego treningu, ale stawały się zbyt uciążliwe i obciążające. Młoda piłkarka uczęszczała jeszcze do liceum, więc przygotowywanie zdrowych posiłków było nie do pogodzenia ze szkolnymi obowiązkami i forsownymi treningami. Niezadowolona ze swojej wagi i braku efektów treningowych poprosiła o pomoc. Wnikliwy wywiad dotyczący żywienia doprowadził do wniosku: „Zawodniczka przyjmowała za mało kalorii”. Niestety, nie tylko nadmiar kalorii może powodować tycie, ale również ich niedobór. 

Jak odpowiednio zbilansować dietę przy intensywnym trybie życia?  Nie należy to do łatwych zadań, szczególnie gdy brakuje czasu na prywatne życie. Piłkarka musiała zacząć przyjmować w pożywieniu o ponad 800 kcal więcej niż do tej pory. Zastosowałyśmy system 3 zasadniczych posiłków i 3 przekąsek.  

Zwiększenie dawek kalorii nie mogło wiązać się ze spożywaniem ciężkich potraw, by nie obciążały układu pokarmowego podczas intensywnego wysiłku fizycznego. Pulę niezbędnych uzupełniających kalorii, dostarczanych między zasadniczymi posiłkami, postanowiłyśmy podawać w postaci bakalii i jogurtów.  

Naturalne żywienie jest dużo korzystniejsze niż stosowanie gotowych sportowych batoników energetycznych, a przekąski w formie moreli, daktyli, śliwek, rodzynek, suszonych bananów są delikatne i zdrowe.  Im większa ich różnorodność , tym lepiej uzupełniały niedobory kalorii zawodniczki. Dodatkowo duża zawartość pektyn w owocach pomogła zregenerować wyjałowione ubogą dietą jelita. 

Przed treningami zastosowałyśmy miękkie i soczyste bakalie, takie jak: daktyle, morele, rodzynki. Dlaczego akurat wybrałam taki pokarm? Ponieważ miękki miąższ i skoncentrowana energia pomagały w trakcie ciężkiego wysiłku, a nie obciążały układu pokarmowego. Czyli lekki brzuch i nasycony organizm.

Przekąski po treningach były zaplanowane w formie mieszanek bakalii, orzechów, nasion słonecznika, dyni z naturalnym jogurtem w celu: regeneracji, uzupełnienia witamin, składników mineralnych i utraconych wraz z wysiłkiem kalorii.  

Cel został osiągnięty! Zawodniczka nie tylko straciła zbędne kilogramy, ale również miała dużo więcej energii na treningach.  Zdrowe kalorie w postaci bakalii to niezastąpione wsparcie dla każdego sportowca. Polecam również proste ciasta i batoniki bakaliowe, które można przygotowywać na czas wyczerpujących zawodów i długich treningów. 

JAN – LAT 52

PRZEDSIĘBIORCA, , OJCIEC TRÓJKI DZIECI  

Pistacje, arachidy, migdały? No tak!! I orzechy włoskie. Lubię. Często jako drugie śniadanie znajduję w teczce. Zalecenia specjalistów, a poza tym u nas w domu żona dba o zdrowie rodziny. Staram się nie dyskutować (śmiech). 

Takie lekkie jedzenie nie odbiera energii, zwłaszcza, że obowiązki są wyczerpujące i nigdy nie możesz być pewny, co się wydarzy i jak wiele czasu zabierze. Praca przedsiębiorcy nigdy nie jest „od do”. Bywa, że to drugie śniadanie musi wystarczyć jako obiad i podwieczorek. 

Pęd życia i pracy jest ogromny i bez czegoś do przegryzienia, pod ręką, w pogotowiu mogłoby być ciężko. Staram się też dzieciom dawać przykład świadomego wyboru jedzenia. Lepsze są owoce, choćby suszone, orzechy, niż przekąski mocno reklamowane, nawet popularne, ale mniej wartościowe.